Dirofilarioza
Z komarami jesteśmy już niemal zaprzyjaźnieni – są tak naturalnymi towarzyszami spacerów, że chyba żadnego człowieka nie dziwi ich obecność. Co najwyżej irytuje – zwłaszcza, gdy przechadzka skutkuje swędzącymi bąblami. Zarówno w przypadku ludzi, jak i psów bliskie spotkanie z owadem może doprowadzić do poważnych schorzeń i śmierci. Komary przenoszą bowiem dirofilariozę – chorobę pasożytniczą, która pojawiła się w Polsce stosunkowo niedawno. W kraju jest nią zarażonych ok. 11% psów, z czego najwięcej w województwie mazowieckim: w Warszawie to 29%, w Piasecznie 33%, w Żyrardowie 36%, a w Radomiu aż 52%.
Dirofilarioza wywoływana jest przez nicienie, których żywicielami pośrednimi i przenosicielami są komary. Dirofilaria repens, bo tak fachowo nazywa się ten gatunek, to pasożyt, którego dorosła forma kształtem przypomina dżdżownicę, jest tylko trochę od niej mniejsza. Zarażony komar, gdy ukłuje psa, wprowadza do jego organizmu larwy nicieni – mikrofilarie. Z nich powstają dorosłe formy pasożyta. Kopulują ze sobą, w wyniku czego samica składa mikrofilarie. Dostają się one do krwioobiegu, a gdy komar ponownie ukłuje psa, pobiera od niego zarażoną krew. Larwy dwukrotnie linieją w jego organizmie i przybierają formę inwazyjną. Wówczas komary zaczynają przekazywać je kolejnym kłutym przez siebie zwierzętom. Okres prepatentny, czyli trwający od ukłucia komara do powstania dorosłej postaci pasożyta, trwa 8-9 miesięcy.
Jak rozpoznać, że nasz pies lub kot został zarażony? W teorii jest to stosunkowo proste: w miejscu ukąszenia powstaje guzek i to w nim rozwija się pasożyt. W praktyce nie jest tak łatwo. Nicienie Dirofilaria repens rozwijają się bardzo powoli, a gdy dorosną, zaczynają wędrówkę. Potrafią przebyć pod skórą nawet 15 cm dziennie. Nie wiadomo, dlaczego to robią, najprawdopodobniej szukają dobrze ukrwionego, zatem dotlenionego, dożywionego miejsca. Dorosłą formę pasożyta spotkać można na terenie całego ciała zwierzęcia, jednakowoż z weterynaryjnego doświadczenia wynika, że spotyka się ją najczęściej w mosznie. Poza tym dirofilarioza nie daje żadnych charakterystycznych objawów, dlatego najczęściej diagnozuje się ją przy okazji innych zabiegów chirurgicznych. Inwazje nicieni u psów często przebiegają bezobjawowo, lecz zdarza się, że pojawiają się umiarkowane, a nawet nasilone objawy, takie jak: zapalenie spojówek, brak apetytu, wymioty, gorączka, posmutnienie, powiększenie węzłów chłonnych, obrzęki. Gdy nicienie namnożą bardzo dużo mikrofilarii, może dojść do embolizacji, czyli zatkania naczyń krwionośnych, a w konsekwencji do niedokrwienia, niedożywienia oraz niedotlenienia poszczególnych narządów wewnętrznych.
Dirofilariozę trudno wykryć, ale łatwo wyleczyć. Diagnoza polega na stwierdzeniu obecności osobników dorosłych w tkankach żywiciela, obecności mikrofilarii we krwi lub wykryciu DNA pasożyta (PCR) albo jego przeciwciał (test ELISA).
Borelioza
Niemal 40% polskich kleszczy jest zarażonych boreliozą, chorobą groźną nie tylko dla ludzi, lecz także dla zwierząt. Podobnie jak dirofilariozę ciężko jest ją zdiagnozować, bo często naśladuje przebieg innej choroby. Testy i badania (np. test ELISA, PRC, badanie płynu mózgowo-rdzeniowego) nie zawsze wychodzą prawidłowo. Jeśli jednak w miejscu ukąszenia przez kleszcza pojawi się krostka, która z czasem zmieni swój kształt na czerwony, zwykle przesuwający się pierścień (tzw. rumień wędrujący), to niemal pewny znak, że czas rozpocząć leczenie boreliozy. W wypadku, gdy leczenie nie zostanie podjęte, po około miesiącu od zakażenia pojawią się kolejne objawy, często przypominające reumatoidalne zakażenie stawów, grypę, wystąpią apatia i brak apetytu. W szczytowej fazie borelioza może atakować narządy wewnętrzne i centralny układ nerwowy. Warto pamiętać, że psa – w przeciwieństwie do ludzi – można przeciw chorobie zaszczepić.
Babeszjoza
Babeszjoza to jedna z najczęściej spotykanych wśród zwierząt chorób odkleszczowych. Atakuje głównie psy, chociaż zdarzają się też zachorowania kotów i zwierząt gospodarskich. Dobra wiadomość jest taka, że człowiek nie może się nią zarazić, również jeden pies nie zarazi się od innego. Inaczej niż w przypadku boreliozy działa szczepionka przeciw babeszjozie: jest dostępna, ale jej skuteczność nie została potwierdzona.
Pierwsze objawy babeszjozy pojawiają się już 48 godzin po ukąszeniu – czyli szybko. Są to: wysoka gorączka, powiększenie węzłów chłonnych, krwiomocz, apatia. Gdy zauważymy u psa takie objawy, najlepiej wykonać badanie krwi lub test ELISA, bo nieleczona babeszjoza jest bardzo niebezpieczna. Kleszcz przyssany do zwierzęcia wprowadza do jego krwiobiegu chorobotwórcze pierwotniaki Babesia canis. Atakują one erytrocyty, przenikają do ich wnętrza, tam gwałtownie się rozmnażają. W efekcie krwinka się rozrywa, a pasożyt atakuje kolejne. Dochodzi do reakcji łańcuchowej, która prowadzi do zniszczenia znacznej części krwinek czerwonych i tym samym do anemii. W następnych etapach choroby może dojść do uszkodzenia wątroby, nerek, dalej do mocznicy, innych nieuleczalnych chorób i w efekcie śmierci.
Najlepiej zapobiegać
Najbardziej skuteczną metodą przeciwkleszczową jest profilaktyka. Należy stosować środki odstraszające, czyli repelenty. Mają różne postaci: aerozolu, spot-on (krople spuszczane na kark zwierzęcia), spot-line. Aby działały, trzeba je stosować systematycznie. W przypadku zwierząt najlepiej sprawdzają się jednak obróżki pyłkowe lub żelowe.
Obróżka pyłkowa ma malutkie dziurki. Uwalnia się przez nie pyłek, który następnie pokrywa ciało psa i tworzy warstwę ochronną odstraszającą pajęczaki. Trzeba jednak pamiętać, że woda spłukuje pyłek i tym samym ochrona przestaje działać. Obróżki żelowe działają trochę inaczej – substancja czynna przedostaje się do meszków włosowych, a w rezultacie pokrywa wyrastający włos. W tym przypadku pies może wchodzić do wody, bo ta nie ma wpływu na działanie. Obroże działają do ośmiu miesięcy, czyli cały okres aktywności kleszczy. Niezależnie od tego, jaki rodzaj wybierzemy, trzeba pamiętać, by zadbać o higienę i systematycznie przecierać wilgotną szmatką jej wewnętrzną część. Przylega ona do szyi psa, gdzie wytwarza się łój, który zatyka dziurki i uniemożliwia uwalnianie się repelentu.
Trzeba pamiętać jednak o tym, że najlepiej zabezpieczać zwierzaka przed ektopasożytami kompleksowo, tj. przeciw kleszczom, komarom, meszkom, pchłom etc. Niestety takich preparatów dopuszczonych do obrotu w kraju nie mamy zbyt wiele.
Jeśli jednak zdarzy się tak, że w pupila wpije się kleszcz, należy go delikatnie usunąć zgodnie ze wskazówkami zamieszczonymi w tym artykule i obserwować, czy ze zwierzęciem nie dzieje się nic niepokojącego.
Katarzyna Wolanin